Na ulicy Armii Krajowej (Gdańsk Chełm) ktoś w końcu straci życie! Dlaczego? To miejsce upodobali sobie chuligani. Zbierają się na kładce, która przebiega nad tą ruchliwą ulicą. Potem zaczynają "zabawę". Polega ona na zrzucaniu kamieni na... przejeżdżające poniżej samochody. Skutek - zniszczone auta, ranni kierowcy i pasażerowie.
- Zgłoszenia takich wypadków mamy dwa, trzy razy w roku - mówi podinspektor Henryk Jabłoński, zastępca komendanta komisariatu policji na Oruni.
To niby niezbyt wiele. Tyle tylko, że - jak przyznaje Henryk Jabłoński - nie wszystkie wybryki chuligańskie są zgłaszane na policję. W ostatnią niedzielę było inaczej. W ręce policji wpadło czterech trzynastolatków. Zrzucane przez nich kamienie trafiły w dach fiata seicento. Jego kierowca zareagował natychmiast.
- Chuligani mieli pecha - mówi pan Wojciech (nazwisko do wiad. red.). - Dobrze znam te tereny. Udało mi się ich szybko znaleźć.
Panu Wojciechowi nic się nie stało, choć jego seicento jest zniszczone. Tyle szczęścia przed czterema laty nie miał inny gdański kierowca. W jego samochód trafiła 4,5-kilogramowa bryła betonu! Przebiła dach pojazdu. Ranna została 11-letnia dziewczynka, córka kierowcy. "Kamieniarz" trafił za kratki. To wyjątek. Na ogół takie sprawy kończą się tylko przed Sądem Rodzinnym. Nieletni chuligani wracają na wiadukt. "Zabawa" zaczyna się od nowa.
- To jak rosyjska ruletka. Jeśli masz szczęście, kamienny pocisk nie trafi w ciebie, ale w inny samochód - mówi inny z gdańskich kierowców.
Zdaniem ekspertów z Politechniki Gdańskiej wszystkie mosty i wiadukty w naszym mieście muszą być odpowiednio zabezpieczane.
- Powinny się tym zająć władze Gdańska - twierdzi Maciej Malinowski z Katedry Mostów PG.
To może zdarzyć się każdemu z nas. Jedziemy z dużą prędkością samochodem i nagle - nie wiadomo skąd, z wielką siłą spada na nasz samochód ogromny kamień.
Niedzielny wypadek nie dotyczy tylko i wyłącznie kładki nad ulicą Armii Krajowej. Do podobnych chuligańskich wybryków dochodzi w wielu innych punktach naszego miasta. Wszędzie tam, gdzie znajdują się wiadukty lub mosty.
- Notujemy tylko te wypadki, które zgłaszają nam ludzie - mówi sierżant sztabowy Lech Formala, specjalista ds. nieletnich z komisariatu policji na Oruni. - W ubiegłym roku doszło do trzech takich incydentów. Kary dla nieletnich chuliganów są różne. Od nadzoru rodzicielskiego, do nadzoru kuratora. Wszystko zależy od tego, czy sprawcy byli kiedyś notowani. Ważną rolę odgrywa także opinia w szkole.
Straż Miejska prowadzi na terenie Gdańska program "Odpowiedzialność nieletnich za czyny karalne". Ma on uświadomić młodym ludziom, że oni także mogą ponieść karę za chuligańskie zachowania. Od 13 roku życia, za popełnienie czynu karalnego grozi im sąd dla nieletnich. W przypadkach szczególnej demoralizacji, młody człowiek może zostać skierowany do ośrodka wychowawczego.
Niestety, samo uświadamianie nic nie da. Kładki, wiadukty i przejścia powinny być odpowiednio zabezpieczane.
- Nie ma jednoznacznych przepisów dotyczących osłon na wiaduktach samochodowych. Prawo reguluje dokładnie instalację osłon przeciwporażeniowych, przeciwolśnieniowych i przeciwhałasowych - mówi Błażej Słowikowski z Referatu Informacji i Komunikacji Społecznej UM w Gdańsku. - Obecnie miasto nie planuje inwestycji związanych z zabezpieczaniem wiaduktów. Jeśli zdobędziemy dodatkowe pieniądze, pomyślimy nad rozwiązaniem tego problemu.
Dotychczas nie dokonano przebudowy i zabezpieczenia ani jednego wiaduktu na terenie Gdańska. Czy ktoś musi zginąć, aby władze miejskie zainteresowały się problemem?
Nie tylko na Chełmie
Niebezpieczne kładki straszą kierowców nie tylko na Chełmie. Podobnie jest na gdańskim Suchaninie. Chodzi o wiadukt nad ulicą Powstańców Warszawskich. Jest on częścią deptaku, który prowadzi do obiektów handlowo-usługowych przy ul. Paderewskiego. Bardzo często na wiadukcie zbiera się pijana młodzież. Potem na przejeżdżające dołem autobusy i auta lecą kamienie i butelki po piwie. Najczęściej kierowcy tak boją się chuliganów, że przemykają pod kładką jak... torpedy. Niebezpiecznie jest również na trójmiejskiej obowodnicy.
Jeśli widzisz
Jeśli zauważysz osoby bawiące się zrzucaniem ciężkich przedmiotów na pędzące samochody - zgłoś to natychmiast policji lub Straży Miejskiej - telefony alarmowe - 997, 986. Twoje zgłoszenie może uratować komuś życie.
Uszli z życiem
Cztery lata temu wiadukt nad ulicą Armii krajowej był miejscem tragicznego wypadku. Osiemnastoletni Grzegorz M. zrzucił na przejeżdżający pojazd betonowy blok o wadze 4,5 kilograma. Kamień przebił dach pojazdu i wpadł do środka. Kierowca i jego jedenastoletnia córka cudem uniknęli śmierci. Prokurator postawił Grzegorzowi M. zarzut próby zabójstwa. Sąd Okręgowy w Gdańsku skazał go na 3,5 roku więzienia.
Źródło: Robert Kiewlicz - Dziennik Bałtycki |