Mimo zapowiedzi ogromnych korków centrum Gdańska spowodowanych remontem wiaduktu Błędnik system objazdów zdał w poniedziałek egzamin. W wielu miejscach ruch był nawet mniejszy niż zwykle.
Większy ruch zanotowano za to - zgodnie z naszymi prognozami - na skrzyżowaniach położonych na trasie objazdów. Dość mocno zakorkowany przez cały dzień był węzeł drogowy pod pomnikiem Poległych Stoczniowców (zawracają tam kierowcy wyjeżdżający z ul. Rajskiej w kierunku Błędnika).
Poza tym jednak ruch był bardzo płynny. Na pewno pomogła obecność policjantów z drogówki na każdym z newralgicznych skrzyżowań śródmieścia. Policja pilnuje przede wszystkim, by ciężkie pojazdy nie dostały się na Błędnik (mogą wjeżdżać tylko samochody o wadze do 3,5 tony). Zdarzające się co jakiś czas próby "forsowania" wiaduktu przez ciężarówkę bądź autobus kończyły się chwilowym zablokowaniem drogi i wycofywaniem pojazdów na trasę objazdu.
Po południu sytuacja się nieco skomplikowała. Zakorkowane bardziej niż zwykle były Targ Drzewny, Rajska i Łagiewniki. Jednak, o dziwo, sam wjazd na remontowany wiadukt był przejezdny.
Wielu kierowców podczas weekendu miało problem z utrzymaniem swoich pojazdów w wąskich, 2,5-metrowych pasach na remontowanym Błędniku. W poniedziałek jednak obecność policji wyraźnie wszystkich zdyscyplinowała - dwa rzędy pojazdów płynnie poruszały się zwężoną jezdnią.
- Poniedziałkowa sytuacja na ulicach śródmieścia to naprawdę dobra wiadomość - mówi Romuald Nietupski, dyrektor Zarządu Dróg i Zieleni w Gdańsku, nadzorującego prace na Błędniku. - Miejmy nadzieję, że płynny ruch będzie nam towarzyszył przez całe półtora roku remontu.
Jednym z najczęściej zgłaszanych w poniedziałek przez czytelników "Gazety Wyborczej" problemów był brak informacji o tym, że z Traktu Konnego - jadąc z Wrzeszcza - nie można teraz wjechać na Błędnik i dalej do dworca PKP - oba pasy tej jezdni "wchodzą" w ul. 3 Maja.
- Sprawdzimy, czy nie potrzeba jakiejś poprawki w oznakowaniu - zapewnił nas Romuald Nietupski, dyrektor ZDiZ.
Inny zgłaszany przez czytelników problem to wjazd w zatoczkę przed dworcem PKP (ul. Podwale Grodzkie), który wymaga przecięcia wytyczonego w sobotę pasa dla autobusów. Pas przecinamy tuż przed zjazdem w zatoczkę. W tym miejscu linia ciągła oddzielająca ten pas zamienia się w półprzerywaną.
Źródło: Gazeta Wyborcza (Michał Tusk) 2005-04-19 |