Nastolatki dokonują napadów z bronią, handlują narkotykami, kradną samochody i włamują się do mieszkań. Gdańscy policjanci biją na alarm. Tylko w ciągu jednego roku przestępczość wśród nieletnich wzrosła dwuipółkrotnie.
- Przestępstw jest nie tylko dużo więcej, ale też ich sprawcy są bardziej brutalni i bezwzględni - mówi Danuta Wołk-Karaczewska, rzecznik prasowy gdańskiej policji. - Obniżył się też wiek sprawców, policjanci zatrzymują już nawet siedmio-, ośmiolatków.
Najliczniejsi wśród małoletnich przestępców są 14-i 15-latkowie, choć w 2004 roku aż pięćdziesięciu sprawców nie ukończyło trzynastego roku życia.
Nieletni przestępcy czują się bezkarni. Jedyną formą kary, którą można w ich przypadku zastosować, jest umieszczenie w ośrodku resocjalizacyjnym. Z kolei przepełnienie takich placówek i skomplikowane procedury przyjęć powodują, że nieletni bandyci trafiają tam po wielu miesiącach od popełnienia przestępstwa.
Policjanci nieoficjalnie mówią też o szarej strefie przestępstw, które nigdy nie zostały ujawnione. Problem dotyczy w dużej mierze szkół, których dyrektorzy w obawie o swoje stanowiska często bagatelizują przestępcze zachowania uczniów.
- Do policji zgłasza się coraz więcej nauczycieli, którym uczniowie grożą śmiercią lub pobiciem - twierdzi Danuta Wołk-Karaczewska.
Pedagodzy nie zawsze mogą liczyć na wsparcie swoich przełożonych. Dwa miesiące temu w jednej ze szkół na gdańskich Stogach 13-letni uczeń groził śmiercią swojej nauczycielce. Dyrektor szkoły nie chciała rozmawiać z nami na ten temat, twierdząc, że chodzi tu po prostu o "problemy wychowawcze".
W gdańsku rok 2004 był rekordowy pod względem liczby przestępstw popełnionych przez nieletnich. Policja zanotowała ponad 2,4 tysiąca zdarzeń kryminalnych z udziałem małoletnich bandytów. Wielu z nich jest bardziej bezwzględnych niż dorośli przestępcy. W marcu 2004 roku 16-letni Bartłomiej L. groził śmiercią swojemu 13-letniemu koledze. Wystraszony chłopiec dostał zawału serca i zapadł w śpiączkę mózgową. Do tej pory znajduje się w hopspicjum.
Cały maj i czerwiec ub.r. cztery dziewczyny w wieku 14-16 lat terroryzowały szkolne koleżanki. Dziewczęcy gang brutalnie bił swoje ofiary i rabował im cenne przedmioty.
W sierpniu 2004 roku 15-letnia Sylwia S. zapukała do drzwi starszej schorowanej kobiety. Poprosiła o jedzenie. Została nakarmiona. Mimo to ukradła z mieszkania torebkę z pieniędzmi.
Wyjątkowo brutalny i to wobec własnej matki był 13-letni Adrian J. Kobieta wielokrotnie była bita i okradana przez swojego nieletniego syna. Zdesperowana matka w październiku ub.r. zdecydowała się donieść na chłopca policji.
We wrześniu 2004 roku na gdańskiej Oruni dwóch 8-latków pobiło trzech swoich kolegów. Jeden z nich, z raną głowy zadaną metalowym prętem, wylądował w szpitalu.
Źródło: Dziennik Bałtycki (Grzegorz Jankowski) 2005-04-19 |