Podczas przyjmowania zapisów na sprzedaż tanich mieszkań przez SM Chełm złamano uchwałę spółdzielni. - Osoby, które czują się poszkodowane, mogą złożyć skargę lub wystąpić na drogę sądową - mówi Ryszard Jajszczyk ze Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych RP
Komitet kolejkowy stał tydzień - dzień i noc, aby złożyć podania na 64 mieszkania, które zbuduje gdańska spółdzielnia Chełm. O sprzedaży lokalu decydowała kolejność zgłoszeń. W czołówce listy znalazły się osoby najlepiej poinformowane: członkowie rady nadzorczej i pracownicy spółdzielni. Grupa przez tydzień pilnowała siedziby spółdzielni, by nikt inny w ostatni poniedziałek nie mógł złożyć podań.
Prezes SM Chełm przyznał w rozmowie z "Gazetą", że na tablicy ogłoszeń wywiesił ogłoszenie 10 dni przed przyjmowaniem podań. Tymczasem w uchwale zarządu SM Chełm nr 9/2008 określającej zasady naboru czytamy, że "spółdzielnia na 7 dni przed rozpoczęciem przyjmowania podań umieszcza ogłoszenie w Internecie oraz na tablicy ogłoszeń".
- Doszło do złamania uchwały oraz do pogwałcenia praw członków, które powinny być równorzędne - ocenia Ryszard Jajszczyk. - Przez zmianę terminu stworzono nierównorzędne szanse na kupno mieszkania.
Prezes SM Chełm Tomasz Niżniowski: - Nawet jeśli doszło do złamania uchwały, to należy się zastanowić, jaki to miało wpływ na kolejność na społecznej liście. Przecież na czele tej listy nie ma pracowników spółdzielni, a więc to nie oni sprowokowali kolejkę.
- Teoretycznie pracownicy mogli poinformować rodzinę, znajomych, sąsiadów - podpowiadamy.
- No to można próbować podważyć cały nabór - przyznaje prezes. - Ale ja nie mam żadnych sygnałów, żeby ktoś chciał to uczynić. Zdaję sobie sprawę, że będą osoby niezadowolone, które nie dostaną mieszkań, ale nic w tej sprawie zrobić nie mogę.
Mieszkańcy, którzy czują się poszkodowani, nie są jednak bezbronni. - Do rady nadzorczej można złożyć skargę na działania zarządu - podpowiada Ryszard Jajszczyk.
W tym wypadku część rady nadzorczej jest osobiście zainteresowana kupnem mieszkań. - Radzę więc wystąpić na drogę sądową o odszkodowanie - dodaje Jajszczyk.
Źródło: Gazeta Wyborcza 2008-03-19 |